Szybko pozbierałam swoje walizki i
udałam się na odprawę. W ostatniej chwili dobiegłam do bramki. Nie dosyć, że
byłam spóźniona to jeszcze musiałam zapłacić za nadbagaż, wprost cudownie.
Kiedy byłam już na pokładzie samolotu odetknęłam z ulgą. Taa, ale moje
szczęście nie trwało wiecznie. Miałam miejsce między jakimś rozwydrzonym
dzieckiem, a śliniącym się staruszkiem. Ten chłopak bez przerwy coś żarł. Matko
Boska ile można?! Założyłam słuchawki i pomyślałam, że nawet to nie popsuje
mojej radości z wyjazdu. Spokój miałam przez pięć minut, dosłownie. Ten bachor zaczął trykać mnie w ramie.
- Czego chcesz?- spytałam
- Masz może coś do jedzenia?-
odpowiedział
- Nie, nie mam. Zjadłeś połowę
ciężarówki żarcia jak na moje oko i nadal jesteś głodny? Człowieku, ile można
jeść, weź przystopuj, bo niedługo będziesz zajmował dwa miejsca w samolocie, a
nie tylko jedno.- powiedziałam zgryźliwe
- Wredna jesteś, wiesz.- odparł
- Taa dużo ludzi mi to mówi. Szczerze
taka już jestem i jak się nie podoba, to poszukaj sobie innego miejsca.
- Nie, nie podoba się. Mogłabyś być
milsza, nic ci nie zrobiłem.
- Boże! Przez cały czas coś
chrupiesz, przeżuwasz, żujesz. Opanuj się. Nawet w słuchawkach słyszę jak
mielisz te swoje ciasteczka.
- Jezu już dobra, ale jak umrę z głodu
to będzie twoja winna
- Jakoś nie czuję się z tym źle.
Jeszcze coś, bo nie mam ochoty z tobą gadać. Masz strasznie wnerwiający ton
głosu mały.
- Nie jestem mały.
- Tss wmawiaj sobie. A teraz kończę
to naszą jakże interesującą wymianę zdań, bo robi się nudna.
Założyłam z powrotem słuchawki i
dałam się ponieść muzyce. Nawet nie wiem,
kiedy zasnęłam. Obudził mnie ten bachor
- Czego znowu?- zapytałam
- Lądujemy- powiedział. Zrobiło mi
się trochę głupio
- Yyyy dzięki.- odparłam zmieszana.
Zapięłam pas i czekałam, aż koła dotkną ziemi.
Wysiadłam z samolotu i zaczęła się
rozglądać za znajomą twarzą. W około było pełno ludzi, jedni cieszyli się,
widząc znajome im twarze, inni płakali, żegnając się z bliską osobą. A ja
stałam i rozglądałam się za moim kuzynem. Nigdzie go nie było, zaczęłam
przeklinać pod nosem. Co ja sobie myślałam?! Przecież on ma teraz swoje
poukładane życie razem z tą czwórką chłoptasi. Po co miałby się przejmować kimś
takim jak ja? Pewnie.. kupiłem ci bilet, a z resztą radź sobie sama. Poradzę
sobie. W końcu sam mnie uczył, że w życiu nie wolno się poddawać. Już miałam
iść do wyjścia, gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Obróciłam się i ujrzałam
mojego kuzyna.
- Liam?- powiedziałam - Myślałam, że
o mnie zapomniałeś.
- Przepraszam, wywiad nam się trochę
przedłużył. - odpowiedział chłopak, po czym mnie przytulił. Staliśmy tak już z
minutę, aż w końcu nie wytrzymałam.
- Może staszczy tych czułości w końcu
pluszowym misiem nie jestem. Naprawdę cieszę się, że cię widzę, ale bez przesady-
powiedziałam, wyrywając się z jego objęć.
- Jak zwykle bezczelna Alexis. Nic
się nie zmieniłaś. - powiedział pokazując mi język.
- Jak zwykle poukładany i grzeczny
Liam - odparłam śmiejąc się.
- Koniec tego przedrzeźniania.
Zbieramy się do domu.- rzekł i ruszył w kierunku parkingu. Przecież on nie ma
prawa jazdy, pogięło go ? Po co on idzie na parking?
-Liam? Wiesz chyba troszeczkę ci się
kierunki pomyliły. Tam jest parking - wskazałam ręką w kierunku drzwi.
- Wiem. - odpowiedział nawet na mnie
nie spoglądając.
- To po cholerę tam idziemy? Przecież
ty nie masz prawka! Zapomniałeś?! - powiedziałam ironicznym głosem.
- A mam ci je pokazać? - zapytał
podniesionym tonem. Nie odpowiedziałam tylko dalej szłam za nim i próbowałam odebrać mu
chociaż jedną walizkę, ale nie dawał mi na to szansy. Gentleman się znalazł,
będzie mi nosił walizki jak jakiejś kalece. Trudno jak chce to niech się męczy.
Bić się z nim o to nie będę. Po kilku minutach stanęliśmy przed czarnym autem.
Liam zaczął pakować walizki do bagażnika, a ja w tym czasie rozgościłam się na
przednim siedzeniu. Po chwili usiadł na miejscu kierowcy i ruszyliśmy.
Jechaliśmy w ciszy, jakby każde z nas bało się zacząć rozmowę. To było nie do
wytrzymania. W końcu przerwałam tą dość krępującą ciszę.
-Daleko jeszcze ? - zapytałam.
- Już dojeżdżamy. - Odpowiedział Liam,
a moim oczom ukazał się wielki, biały dom.
- Wow w takim domu to się musi fajnie
mieszkać. - mówiłam z fascynacją.
- Hahah zdziwiłabyś się, zresztą sama
się przekonasz- odrzekł Liam.
- Coooo?! Naprawdę? - wydarłam się na
całe auto i ucałowałam kuzyna w policzek.
Liam zaparkował na podjeździe i
wysiadł z samochodu, zrobiłam to samo. Stanęłam przed drzwiami, nie mogąc uwierzyć
w moje szczęście. Nagle Liam zaczął mnie ciągnąć do środka. Nacisnął klamkę i
znaleźliśmy się wewnątrz domu. Teraz to mnie dopiero zamurowało. Wnętrze było
niesamowite. Co mnie zdziwiło jak na piątkę chłopaków było w nim bardzo czysto,
wszystko wyglądało jak nowe. Stałam tak w holu i lustrowałam wszystko wzrokiem
dopóki Liam się nie odezwał.
- Widzę, że ci się podoba. Tylko nie
krzycz jak zobaczysz swój pokój. Teraz chodź przedstawię cię chłopakom.-
powiedział i pociągnął mnie w stronę salonu.
- Chłopaki! Jesteśmy - wydarł się mój
kuzyn.
- Idziemy!- usłyszałam czyjś głos. Po
chwili stała przede mną czwórka chłopaków.
- Chłopaki to jest moja kuzynka
Alexis - powiedział patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się do nich, a Liam mówił
dalej - Więc to jest Harry - wskazał na chłopaka z lokami na głowie. Ja mógłby
się trochę ogarnąć wyglądał jak mop do podłogi.
- Ten w bluzce w paski to Louis.
-Matko wielbiciel pasków i do tego taki zaciesz miał na twarzy, że masakra. Że
też mu te zęby jeszcze nie wypadły. -pomyślałam
-Blondyn to Niall- Wyglądał w miarę
spoko. Ale pozory mylą, nie.
- A ostatni to Zayn - pokazał ręką
chłopaka. Nie no ten koleś to serio za dużo na słońcu przebywa. Muszę mu
wytłumaczyć, że z tym przesadzać nie można. Jeszcze raka dostanie czy coś.
Zauważyłam, że lustrował mnie wzrokiem, a jego paczadełka zatrzymały się na
moim biuście. Miałam ochotę podejść do niego i spoliczkować.
- Cześć - powiedziałam patrząc na
nich. Niestety nie doczekałam się odpowiedzi. Tylko rzucili się na mnie i
zaczęli przytulać. Słyszałam - Miło cię poznać – wypowiadane przez każdego z
nich. Byłam w lekkim szoku, nie no byłam w ogromnym szoku. Nie należą do grupki
moich przyjaciół, wcale ich nie znam, a oni już zaczynają mnie przytulać. Nie
tego było za wiele, nie pozwolę robić z siebie jakieś taniej przytulanki.
- Aaaa- zaczęłam się drzeć. Chłopaki
odsunęli się ode mnie i patrzyli zdezorientowani po sobie. W końcu ich wzrok zawiesił się na
mnie - Nigdy więcej się do mnie nie przytulać. Nie znam was i szczerze nie mam
ochoty was poznawać. Ale jesteście przyjaciółmi Liama, więc muszę was jakoś znosić.
Chociaż nie będzie to łatwe. Najlepiej jak nie będziecie wchodzić mi w drogę,
ja także nie zamierzam wpierniczać się z butami w wasze życie.- powiedziałam
stanowczym głosem - Zrozumiano?
Żaden z nich się nie odezwał. Jezu
czy tak trudno jest powiedzieć tak? To przerasta ich możliwość. Jednak są
głupsi niż myślałam. W końcu głos zabrał jak myślę Louis.
- O dziewczyna z charakterkiem,
zaczynam się bać– powiedział, patrząc na Liama
- Nie masz czego.- powiedział ze
śmiechem Li- Lexi jest niegroźna.
To zdanie wywołało u mnie napad
śmiechu. Wszyscy łącznie z moim drogim kuzynem patrzyli się na mnie jak na wariatkę.
Szczerze olałam to.
- Oj Liam, widać, że nie znasz mnie
jednak tak dobrze. Nie jestem już tą grzeczną dziewczynką, wiele się zmieniło.
A zresztą przekonasz się sam jaka jest ta nowa Lexi.- powiedziałam z
tajemniczym uśmiechem i puściłam mu oczko.
- Niegrzeczna dziewczynka- powiedział
ten koleś to przesadza z opalaniem- Lubię takie- dodał
- Za wysokie progi na twoje nogi
chłopczyku- odparłam- Liam pokażesz mi pokój?- zwróciłam się do kuzyna.
Cała zgraja oczywiście musiała iść z
nami. Mówi się trudno. W sumie na tragarzy to oni się nadają. Doszliśmy na
koniec korytarza
- Gotowa?- zapytał Liam
- Jeszcze się pytasz- odparłam lekko
zniecierpliwiona
- Jak tak to zapraszam- powiedział i
nacisną na klamkę.
Moim oczom ukazał się pokój. Mój
pokój. Stałam jak wryta. Liam zdążył go urządzić w jeden dzień? - pytałam sama
siebie. Naprawdę się postarał, a przede wszystkim trafił w mój gust. Nie
wiedziałam, że ma aż takie wyczucie stylu. Ściany były pomalowane w kolorze
jasnego fioletu. Pod jedną z nich stało wielkie łóżko. Naprzeciwko była
garderoba. Podeszłam do łóżka i pogładziłam pościel ręką, była taka delikatna w
dotyku. Po prawej stronie znajdowały się drzwi. Popatrzyłam na nie i spojrzałam
pytająco na całą piątkę, żaden nic nie odpowiedział. Pokiwali tylko głowami na
potwierdzenie. Podeszłam i otworzyłam drzwi. Zatkało mnie. Ujrzałam ogromną
wannę, wielkie lustro i kilka półek. Kafelki były w kolorze purpurowym. Weszłam
z powrotem do pokoju i usiadłam na łóżku. Byłam w szoku, naprawdę nie
spodziewałam się czegoś takiego, myślałam o jakimś zwyczajnym pokoju, ale ten przerósł
moje oczekiwania. Nie sądziłam, że Liam ma aż tyle kasy i stać go na takie
wygody. Owszem sama nie narzekałam na brak pieniędzy, bo potrafiłam się
utrzymać i w miarę dobrze zarabiałam na graniu w serialach. Ale nigdy nie
pomyślałabym, że będę mieszkać w takim budynku. Szkoda byłoby mi pieniędzy na
taką willę. Oczywiście marzyłam o moim własnym domku z ogródkiem na
przedmieściach. Nigdy nie miałam wygórowanych ambicji, nie sięgałam wyżej niż
mogła chwycić i może to było moim problemem.
- Chyba doznała wstrząsu - powiedział
Louis, śmiejąc się. Jego słowa wyrwały mnie rozmyślań.
- Uważaj żebyś ty nie doznał wstrząsu
jak wykopie cię z tego pomieszczenia - odparłam ze złowieszczym uśmiechem - A
teraz czy mogę was przeprosić, chciałabym się położyć - dodałam. Zdziwiłam się,
że posłuchali mojej prośby i zaczęli wychodzić. Zanim Liam zdążył wyjść
złapałam go za rękę i powiedziałam - Dziękuję.
- Nie masz za co. Dobranoc - odparł i
pocałował mnie w czoło po czym opuścił pomieszczenie. Rozejrzałam się jeszcze
po moim nowym pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. Później wzięłam długą kąpiel
i ubrana w piżamę ułożyłam się wygodnie na łóżku. Zmęczona wrażeniami
dzisiejszego dnia zasnęłam.
_______________________________________________________________
* No to mamy rozdział 2. Proszę was wchodźcie i komentujcie.To jest dla nas bardzo ważne i chcemy znać waszą opinię. Kiedy kolejny, tego nie wiemy. Na pewno niedługo. :)
* Jak wiecie prowadzę jeszcze swojego bloga. Kolejna notka na nim pojawi się w sobotę i wtedy napiszę czy zawieszam bloga lifecannotbereproduced czy nie. - Kadi ❤
* Mamy nadzieję, że historia Lexi przypadła wam do gustu i zostaniecie stałymi czytelniczkami tego bloga. Dziękujemy za wszystkie pozytywne komentarze. Do napisania!
Kadi ❤ i Daria