czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 2


Szybko pozbierałam swoje walizki i udałam się na odprawę. W ostatniej chwili dobiegłam do bramki. Nie dosyć, że byłam spóźniona to jeszcze musiałam zapłacić za nadbagaż, wprost cudownie. Kiedy byłam już na pokładzie samolotu odetknęłam z ulgą. Taa, ale moje szczęście nie trwało wiecznie. Miałam miejsce między jakimś rozwydrzonym dzieckiem, a śliniącym się staruszkiem. Ten chłopak bez przerwy coś żarł. Matko Boska ile można?! Założyłam słuchawki i pomyślałam, że nawet to nie popsuje mojej radości z wyjazdu. Spokój miałam przez pięć minut, dosłownie.  Ten bachor zaczął trykać mnie w ramie.

- Czego chcesz?- spytałam
- Masz może coś do jedzenia?- odpowiedział
- Nie, nie mam. Zjadłeś połowę ciężarówki żarcia jak na moje oko i nadal jesteś głodny? Człowieku, ile można jeść, weź przystopuj, bo niedługo będziesz zajmował dwa miejsca w samolocie, a nie tylko jedno.- powiedziałam zgryźliwe
- Wredna jesteś, wiesz.- odparł
- Taa dużo ludzi mi to mówi. Szczerze taka już jestem i jak się nie podoba, to poszukaj sobie innego miejsca.
- Nie, nie podoba się. Mogłabyś być milsza, nic ci nie zrobiłem.
- Boże! Przez cały czas coś chrupiesz, przeżuwasz, żujesz. Opanuj się. Nawet w słuchawkach słyszę jak mielisz te swoje ciasteczka.
- Jezu już dobra, ale jak umrę z głodu to będzie twoja winna
- Jakoś nie czuję się z tym źle. Jeszcze coś, bo nie mam ochoty z tobą gadać. Masz strasznie wnerwiający ton głosu mały.
- Nie jestem mały.
- Tss wmawiaj sobie. A teraz kończę to naszą jakże interesującą wymianę zdań, bo robi się nudna.

Założyłam z powrotem słuchawki i dałam się ponieść muzyce.  Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudził mnie ten bachor 

- Czego znowu?- zapytałam
- Lądujemy- powiedział. Zrobiło mi się trochę głupio
- Yyyy dzięki.- odparłam zmieszana. Zapięłam pas i czekałam, aż koła dotkną ziemi.

Wysiadłam z samolotu i zaczęła się rozglądać za znajomą twarzą. W około było pełno ludzi, jedni cieszyli się, widząc znajome im twarze, inni płakali, żegnając się z bliską osobą. A ja stałam i rozglądałam się za moim kuzynem. Nigdzie go nie było, zaczęłam przeklinać pod nosem. Co ja sobie myślałam?! Przecież on ma teraz swoje poukładane życie razem z tą czwórką chłoptasi. Po co miałby się przejmować kimś takim jak ja? Pewnie.. kupiłem ci bilet, a z resztą radź sobie sama. Poradzę sobie. W końcu sam mnie uczył, że w życiu nie wolno się poddawać. Już miałam iść do wyjścia, gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Obróciłam się i ujrzałam mojego kuzyna.

- Liam?- powiedziałam - Myślałam, że o mnie zapomniałeś.

- Przepraszam, wywiad nam się trochę przedłużył. - odpowiedział chłopak, po czym mnie przytulił. Staliśmy tak już z minutę, aż w końcu nie wytrzymałam.
- Może staszczy tych czułości w końcu pluszowym misiem nie jestem. Naprawdę cieszę się, że cię widzę, ale bez przesady- powiedziałam, wyrywając się z jego objęć.
- Jak zwykle bezczelna Alexis. Nic się nie zmieniłaś. - powiedział pokazując mi język.
- Jak zwykle poukładany i grzeczny Liam - odparłam śmiejąc się. 
- Koniec tego przedrzeźniania. Zbieramy się do domu.- rzekł i ruszył w kierunku parkingu. Przecież on nie ma prawa jazdy, pogięło go ? Po co on idzie na parking?
-Liam? Wiesz chyba troszeczkę ci się kierunki pomyliły. Tam jest parking - wskazałam ręką w kierunku drzwi.
- Wiem. - odpowiedział nawet na mnie nie spoglądając.
- To po cholerę tam idziemy? Przecież ty nie masz prawka! Zapomniałeś?! - powiedziałam ironicznym głosem.
- A mam ci je pokazać? - zapytał podniesionym tonem. Nie odpowiedziałam tylko dalej szłam za nim i próbowałam odebrać mu chociaż jedną walizkę, ale nie dawał mi na to szansy. Gentleman się znalazł, będzie mi nosił walizki jak jakiejś kalece. Trudno jak chce to niech się męczy. Bić się z nim o to nie będę. Po kilku minutach stanęliśmy przed czarnym autem. Liam zaczął pakować walizki do bagażnika, a ja w tym czasie rozgościłam się na przednim siedzeniu. Po chwili usiadł na miejscu kierowcy i ruszyliśmy. Jechaliśmy w ciszy, jakby każde z nas bało się zacząć rozmowę. To było nie do wytrzymania. W końcu przerwałam tą dość krępującą ciszę.

-Daleko jeszcze ? - zapytałam.
- Już dojeżdżamy. - Odpowiedział Liam, a moim oczom ukazał się wielki, biały dom.
- Wow w takim domu to się musi fajnie mieszkać. - mówiłam z fascynacją.
- Hahah zdziwiłabyś się, zresztą sama się przekonasz- odrzekł Liam.
- Coooo?! Naprawdę? - wydarłam się na całe auto i ucałowałam kuzyna w policzek.

Liam zaparkował na podjeździe i wysiadł z samochodu, zrobiłam to samo. Stanęłam przed drzwiami, nie mogąc uwierzyć w moje szczęście. Nagle Liam zaczął mnie ciągnąć do środka. Nacisnął klamkę i znaleźliśmy się wewnątrz domu. Teraz to mnie dopiero zamurowało. Wnętrze było niesamowite. Co mnie zdziwiło jak na piątkę chłopaków było w nim bardzo czysto, wszystko wyglądało jak nowe. Stałam tak w holu i lustrowałam wszystko wzrokiem dopóki Liam się nie odezwał.


- Widzę, że ci się podoba. Tylko nie krzycz jak zobaczysz swój pokój. Teraz chodź przedstawię cię chłopakom.- powiedział i pociągnął mnie w stronę salonu.
- Chłopaki! Jesteśmy - wydarł się mój kuzyn.
- Idziemy!- usłyszałam czyjś głos. Po chwili stała przede mną czwórka chłopaków.
- Chłopaki to jest moja kuzynka Alexis - powiedział patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się do nich, a Liam mówił dalej - Więc to jest Harry - wskazał na chłopaka z lokami na głowie. Ja mógłby się trochę ogarnąć wyglądał jak mop do podłogi.
- Ten w bluzce w paski to Louis. -Matko wielbiciel pasków i do tego taki zaciesz miał na twarzy, że masakra. Że też mu te zęby jeszcze nie wypadły. -pomyślałam
-Blondyn to Niall- Wyglądał w miarę spoko. Ale pozory mylą, nie.
- A ostatni to Zayn - pokazał ręką chłopaka. Nie no ten koleś to serio za dużo na słońcu przebywa. Muszę mu wytłumaczyć, że z tym przesadzać nie można. Jeszcze raka dostanie czy coś. Zauważyłam, że lustrował mnie wzrokiem, a jego paczadełka zatrzymały się na moim biuście. Miałam ochotę podejść do niego i spoliczkować.

- Cześć - powiedziałam patrząc na nich. Niestety nie doczekałam się odpowiedzi. Tylko rzucili się na mnie i zaczęli przytulać. Słyszałam - Miło cię poznać – wypowiadane przez każdego z nich. Byłam w lekkim szoku, nie no byłam w ogromnym szoku. Nie należą do grupki moich przyjaciół, wcale ich nie znam, a oni już zaczynają mnie przytulać. Nie tego było za wiele, nie pozwolę robić z siebie jakieś taniej przytulanki.

- Aaaa- zaczęłam się drzeć. Chłopaki odsunęli się ode mnie i patrzyli zdezorientowani  po sobie. W końcu ich wzrok zawiesił się na mnie - Nigdy więcej się do mnie nie przytulać. Nie znam was i szczerze nie mam ochoty was poznawać. Ale jesteście przyjaciółmi Liama, więc muszę was jakoś znosić. Chociaż nie będzie to łatwe. Najlepiej jak nie będziecie wchodzić mi w drogę, ja także nie zamierzam wpierniczać się z butami w wasze życie.- powiedziałam stanowczym głosem - Zrozumiano?
Żaden z nich się nie odezwał. Jezu czy tak trudno jest powiedzieć tak? To przerasta ich możliwość. Jednak są głupsi niż myślałam. W końcu głos zabrał jak myślę Louis.

- O dziewczyna z charakterkiem, zaczynam się bać– powiedział, patrząc na Liama
- Nie masz czego.- powiedział ze śmiechem Li- Lexi jest niegroźna.
To zdanie wywołało u mnie napad śmiechu. Wszyscy łącznie z moim drogim kuzynem patrzyli się na mnie jak na wariatkę. Szczerze olałam to.
- Oj Liam, widać, że nie znasz mnie jednak tak dobrze. Nie jestem już tą grzeczną dziewczynką, wiele się zmieniło. A zresztą przekonasz się sam jaka jest ta nowa Lexi.- powiedziałam z tajemniczym uśmiechem i puściłam mu oczko.
- Niegrzeczna dziewczynka- powiedział ten koleś to przesadza z opalaniem- Lubię takie- dodał
- Za wysokie progi na twoje nogi chłopczyku- odparłam- Liam pokażesz mi pokój?- zwróciłam się do kuzyna.
Cała zgraja oczywiście musiała iść z nami. Mówi się trudno. W sumie na tragarzy to oni się nadają. Doszliśmy na koniec korytarza
- Gotowa?- zapytał Liam
- Jeszcze się pytasz- odparłam lekko zniecierpliwiona
- Jak tak to zapraszam- powiedział i nacisną na klamkę.
Moim oczom ukazał się pokój. Mój pokój. Stałam jak wryta. Liam zdążył go urządzić w jeden dzień? - pytałam sama siebie. Naprawdę się postarał, a przede wszystkim trafił w mój gust. Nie wiedziałam, że ma aż takie wyczucie stylu. Ściany były pomalowane w kolorze jasnego fioletu. Pod jedną z nich stało wielkie łóżko. Naprzeciwko była garderoba. Podeszłam do łóżka i pogładziłam pościel ręką, była taka delikatna w dotyku. Po prawej stronie znajdowały się drzwi. Popatrzyłam na nie i spojrzałam pytająco na całą piątkę, żaden nic nie odpowiedział. Pokiwali tylko głowami na potwierdzenie. Podeszłam i otworzyłam drzwi. Zatkało mnie. Ujrzałam ogromną wannę, wielkie lustro i kilka półek. Kafelki były w kolorze purpurowym. Weszłam z powrotem do pokoju i usiadłam na łóżku. Byłam w szoku, naprawdę nie spodziewałam się czegoś takiego, myślałam o jakimś zwyczajnym pokoju, ale ten przerósł moje oczekiwania. Nie sądziłam, że Liam ma aż tyle kasy i stać go na takie wygody. Owszem sama nie narzekałam na brak pieniędzy, bo potrafiłam się utrzymać i w miarę dobrze zarabiałam na graniu w serialach. Ale nigdy nie pomyślałabym, że będę mieszkać w takim budynku. Szkoda byłoby mi pieniędzy na taką willę. Oczywiście marzyłam o moim własnym domku z ogródkiem na przedmieściach. Nigdy nie miałam wygórowanych ambicji, nie sięgałam wyżej niż mogła chwycić i może to było moim problemem.

- Chyba doznała wstrząsu - powiedział Louis, śmiejąc się. Jego słowa wyrwały mnie rozmyślań.
- Uważaj żebyś ty nie doznał wstrząsu jak wykopie cię z tego pomieszczenia - odparłam ze złowieszczym uśmiechem - A teraz czy mogę was przeprosić, chciałabym się położyć - dodałam. Zdziwiłam się, że posłuchali mojej prośby i zaczęli wychodzić. Zanim Liam zdążył wyjść złapałam go za rękę i powiedziałam - Dziękuję.
- Nie masz za co. Dobranoc - odparł i pocałował mnie w czoło po czym opuścił pomieszczenie. Rozejrzałam się jeszcze po moim nowym pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. Później wzięłam długą kąpiel i ubrana w piżamę ułożyłam się wygodnie na łóżku. Zmęczona wrażeniami dzisiejszego dnia zasnęłam.

 _______________________________________________________________

* No to mamy rozdział 2. Proszę was wchodźcie i komentujcie.To jest dla nas bardzo ważne i chcemy znać waszą opinię. Kiedy kolejny, tego nie wiemy. Na pewno niedługo. :) 

* Jak wiecie prowadzę jeszcze swojego bloga. Kolejna notka na nim pojawi się w sobotę i wtedy napiszę czy zawieszam bloga lifecannotbereproduced czy nie. - Kadi

* Mamy nadzieję, że historia Lexi przypadła wam do gustu i zostaniecie stałymi czytelniczkami tego bloga. Dziękujemy za wszystkie pozytywne komentarze. Do napisania!

Kadi i Daria


9 komentarzy:

  1. Akcja się rozkręca:) Oby tak dalej:*

    OdpowiedzUsuń
  2. NO no rozdział jest świetny,robi się bardzo ciekawie.Czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. na serio bosmi pomysl na bloga! jestem ciekawa co bedzie dalej (; ps; blagam nie zawieszaj lifexannotbereproduced.blogspot.com ! jest swietny! tak jak ten zreszta ♥
    informujcie mnie dalej na tt @karLla136
    zapraszam tez do mnie; family-1D.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnyy ♥ oby jak najszybciej był kolejny rozdział :).

    OdpowiedzUsuń
  5. mvahahahahahahahhaha.. mop do podłogi XDDD ♥ koocham to ! XDD dajecie następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałam że ona będzie inna z charakteru, ale jest fajna! Przynajmniej umie się postawić i nie ulec ich wyglądowi! Nie mogę się doczekać nn! Blog jest boski! Ale nie zawieszaj tamtego! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej hej! :D To ja Pati! :D Kadi pewnie mnie kojarzysz :)
    Tak jak mówiłam opowiadanie wciągnęło mnie jak każde Twojego autorstwa ♥ Obiecuję że będę stałą czytelniczką ;)
    Co do rozdziału to jak zwykle zajebisty *_* Opis chłopaków oczami Lexi mnie rozwalił xd Podoba mi się także jej charakter, przynajmniej umie się postawić :D Ossstra babka :D
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D♥

    OdpowiedzUsuń
  8. z tym mopem dobree ;D
    zacyna mi się coraz bardziej podobać postawa Lexi ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. kolejna ciekawa notka :), nie zawiszaj tamtego bloga :) a ogólnie, to świetny blog! :D wpadnij do mnie *: obserwuj, jeśli blog Ci się podoba :) masz twittera? follow? @viktoriapoland :)

    OdpowiedzUsuń